Na schodach szesnastowiecznego Kościoła Świętego Tomasza w niewielkim miasteczku o dźwięcznej nazwie Chichicastenango, w środkowej Gwatemali, gromadzą się Indianki Quiché handlujące kolorowymi kwiatami i świecami. Naokoło unosi się dym napawający okoliczne uliczki charakterystycznym zapachem tutejszego kadzidła. Na wprost kościoła pojawiają się coraz to nowe stoiska z lokalnym rękodziełem. W tym miejscu, w czwartki i niedziele odbywa się największy w Gwatemali targ. Co jeszcze przyciąga turystów z całego świata do Chichi, jak nazywają pieszczotliwie swoje miasto Gwatemalczycy?
CHICHICASTENANGO (SANTO TOMÁS DE CHICHICASTENANGO) – największe miasto departamentu Quiché w środkowej Gwatemali. Od stolicy kraju, La Ciudad de Guatemala, dzieli je 145 kilometrów. Liczy około 70 tysięcy mieszkańców, z czego większa część ludności należy do grupy etnicznej quiché. To jeden z najpopularniejszych kierunków turystycznych w Gwatemali, dobrze skomunikowany z resztą kraju. Ja dojechałam tu z Panajachel dwoma tzw. chicken busami.

Chicken bus – bardzo popularny w Ameryce Środkowej środek transportu. To dawne autobusy szkolne ze Stanów Zjednoczonych, które sprowadzono m. inn. do Gwatemali. Maluje się je na różne, często pstrokate kolory, ozdabia barwnymi światełkami czy lusterkami. Ważne, aby nie pozostać niezauważonym wśród potencjalnych klientów. Nazwa chicken bus (ang. chicken, czyli kurczak) podobno pochodzi od zwyczaju przewożenia żywego towaru, w tym oczywiście kur. Inna teoria mówi, że chodzi o nawiązanie do panującego w autobusach tłoku.

CHICHICASTENANGO DAWNIEJ
Tereny obecnego Chichicastenango przed konkwistą stanowiły siedzibę dworu ludu kaqchikel. Wówczas miasto nosiło nazwę Chiavar. Indianie kaqchikel przybyli tu wraz z quiché, z którymi żyli w zgodzie do 1450 roku. W latach 1425-1475 za rządów władcy Quikab między tymi dwoma grupami wytworzyły się liczne konflikty, w wyniku których kaqchikeles opuścili Chiavar. Po śmierci króla krwawe walki nasiliły się, co zdecydowanie ułatwiło przybyłym tu pod wodzą Pedro de Alvarado Hiszpanom podbój tych ziem. Kacykowie, którzy pomagali w konkwiście cieszyli się przywilejami nadanymi przez hiszpańskiego króla Karola I. Jednak większość Indian cierpiała w wyniku ciężkich prac, do których byli zmuszani. W mieście prężnie działali dominikanie, którzy wydaleni zostali w 1829 roku. Prawa miejskie Chichicastenango uzyskało 13 września 1948 roku.



NAJWIĘKSZY W AMERYCE ŚRODKOWEJ INDIAŃSKI TARG
Mercado Central de Chichicastenango to znakomoty kierunek dla miłośników rękodzieła i tradycyjnych wyrobów. Tu właśnie w każdy czwartek i niedzielę odbywa się największy w Ameryce Środkowej targ, na którym można zakupić wspaniałe pamiątki z Gwatemali. Sprzedawane tu są ręcznie tkane pledy, chusty, szale, skórzane torebki, srebrna biżuteria z lokalnymi kamieniami: feria barw i lokalny klimat sprawiają, że zakupy tutaj to przyjemność. Bez problemu znajdziecie też stragany ze świeżymi owocami i warzywami czy innymi produktami spożywczymi jak np. popularny tu chicharrón, czyli smażona świńska skórka. Targ w Gwatemali, podobnie jak ten z Otavalo (Ekwador), przyciąga do miasteczka tysiące turystów z całego świata.





IGLESIA PARROQUIAL DE SANTO TOMÁS
Kościół Świętego Tomasza usytuowany jest w samym sercu Chichicastenango. Choć jest niewielki to, wizyta w tym miejscu wywiera wielkie wrażenie. Wszystko za sprawą niezwykle interesującej mieszanki wierzeń, jaką można tu zaobserwować. Katoliccy święci są czczeni przez Indian w szczególny sposób. Na posadzce kościoła układa się kwiaty, pali się kolorowe świece i kadzidła z żywicy kopal o bardzo silnym, charakterystycznym zapachu. Mieszkańcy składają ofiary między innymi z kur, uzdrawia się dzieci np. przy pomocy kurzego jaja etc. Jednocześnie wznoszone są tradycyjne modlitwy. Jedno nie wyklucza drugiego, nikomu to nie przeszkadza. Ten niezwykły kościół został wzniesiony w 1540 roku na miejscu zburzonej świątyni Majów. To wspaniale zachowany przykład architektury kolonialnej. W środku można podziwiać takie perełki jak rzeźba Świętego Sebastiana pochodząca z 1586-1600 roku czy ołtarze z XVII wieku. Schody kościoła pełne są sprzedawców oferujących kwiaty, kadzidła i świece. Osiemnaście stopni odpowiada osiemnastu miesiącom kalendarza Majów. Ponadto, w przylegającym do kościoła Świętego Tomasza Klasztorze Dominikanów odnaleziono Popol Vuh, świętą księgę Majów, którą na język hiszpański przetłumaczył dominikanin Francisco Ximénez (polski przekład w tłumaczeniu Haliny Czarnockiej i Carlosa Marrodána Casasa ukazał się w 1980 roku).







NAJBARDZIEJ KOLOROWY CMENTARZ NA ŚWIECIE
Wzgórza Chichicastenango stały się miejscem wiecznego odpoczynku zmarłych mieszkańców miasta. Jeśli cmentarze kojarzą się wam z szarymi pomnikami i minimalizmem, to ten zdecydowanie was zaskoczy. El Cementerio General to miejsce przesiąknięte kulturą i symboliką Majów, a te, jak wiadomo, pełne są kolorów. I tak, nagrobki i panteony pomalowane są na bardzo intensywne kolory i ozdobione są często motywami kojarzącymi się ze zmarłym. Indianie quiché przychodzą tu modlić się, palą kadzidła, składają ofiary np.alkohol i wielobarwne świece. W tym wydawałoby się chaosie jest jednak metoda: kolory nagrobków nie są bowiem przypadkowe. Biały (symbolizuje czystość) zarezerwowany jest dla rodziców, turkusowy (ochrona) dla matek, żółty dla dziadków (symbol słońca, które opiekuje się ludźmi), a dla dzieci niebieski (chłopcy) i różowy (dziewczynki). Obecnie coraz częściej groby maluje się na ulubiony kolor zmarłego. Ten jakże oryginalny cmentarz wskazuje jak silna jest więź między światem żywych i zmarłych. Przygotowania do Dnia Zmarłych rozpoczynają się nawet kilka tygodni wcześniej, kiedy to groby są sprzątane lub odmalowywane. Co roku 1 listopada, w Dzień Wszystkich Świętych, rodziny ludu quiché spotykają się na cmentarzu i przyozdabiają kolorowe nagrobki i panteony świeżymi kwiatami. Tradycją są również spożywane tu w rodzinnym gronie posiłki, a w noc poprzedzającą uroczystości można tu zobaczyć śpiących śmiałków. To znak, że nie boją się obecności zmarłych.











WZGÓRZE PASCUAL ABAJ (TURK’AJ)
Jeśli chcecie poznać bliżej kulturę ludu quiché i zobaczyć z bliska ich rytuały, nie możecie ominąć jednego z najważniejszych dla mieszkańców Chichicastenango miejsc – wzgórza Pascual Abaj (od męskiego imienia Pascal, który według legend odkrył miejsce kultu i słowa abaj oznaczającego kamień w języku quiché). Na szczycie zalesionego wzniesienia, na wysokości 2110 m n.p.m., usytuowany jest ołtarz poświęcony majańskiemu bogowi Pascual Abaj. Obok jego kamiennego przedstawienia ulokowano chrześcijańskie krzyże. Abaj, bóg kobiet, mężczyzn, płodności i deszczu pierwotnie czczony był w świątyni Majów, która przed konkwistą znajdowała się na miejscu słynnego Kościoła Santo Tomás. Indianom udało się ją wynieść i ocalić kamienne przedstawienie swojegoo boga przed zniszczeniem. Ukryli go w górach, gdzie dalej oddawali mu cześć, oczywiście po kryjomu. Po latach utworzono mu ołtarz, właśnie na wzgórzu. Kamienna figura, którą obecnie można oglądać, niestety została w dużym stopniu zniszczona przez osoby zwalczające pogańskie praktyki. Indianie i ich szamani przychodzą tu w dzień i w nocy modlić się i prosić o wstawiennictwo. Pomóc przy tym mają składane ofiary np. kwiaty, świeże owoce, alkohol i tytoń, kolorowe świece czy wonne kadzidła, a nawet kury. Wzgórze Pascual Abaj wśród mieszkańców nazywane jest też Turk’aj, czyli święte miejsce/kamień. Będąc tu warto pamiętać o zachowaniu ciszy. Jeśli okażecie szacunek dla wierzeń modlących się Indian i nie zakłócicie ich spokoju, z pewnością bez przeszkód będziecie mogli przyglądać się ich rytuałom, a nawet zrobić świetne zdjęcia.




WIĘCEJ O CHICHICASTENANGO
- Nazwę miasto zawdzięcza Indianom tlaxcaltecas: słowo tzitzicastli oznacza bowiem pokrzywę a Tzitzicasteango to miejsce/wzgórze pokrzyw.
- Patronem miasta jest święty Tomasz, stąd pełna nazwa miasta - Santo Tomás de Chichicastenango. W czasie konkwisty częstą praktyką było dodawanie do lokalnych nazw imienia świętego, którego czczono w dzien przypadający na założenie osady.
- Ponad 90% ludności posługuje się językiem quiché, ale bez problemu można też porozumieć się po hiszpańsku.
- Chichicastenango można zwiedzać na własną rękę. Ja byłam bardzo zadowolona z lokalnego przewodnika, który nie tylko sprawnie zorganizował nam zwiedzanie, ale też opowiedział wiele ciekawych historii o mieście i o tym, jak się żyje w Gwatemali. Polecam, zwłaszcza jeśli planujecie spędzić w Chichi np. jeden dzień.
- Klimat Chichicastenango jest zróżnicowany a temperatury oscylują między 10 i 22° C. Najzimniejszy okres przypada na czas między listopadem i styczniem, wówczas temperatura może spaść nawet to 4° C. Pora deszczowa zaczyna się w maju i kończy w październiku.








JESZCZE WIĘCEJ CIEKAWOSTEK
- Po drodze na wzgórze Pascual Abaj koniecznie wstąpcie do El Museo de Máscaras Ceremoniales y Morería Santo Tomas. Założył je Miguel Ignacio Ordoñez w 1880 roku a obecnie prowadzone jest przez kolejne pokolenia jego rodziny. To miejsce może poszczycić się fantastycznym rękodziełem: uwagę przykuwają kolorowe, drewniane maski oraz misternie zdobione stroje ubierane do tradycyjnych tańców w czasie fiest, ceremonii i świąt. Przy odrobinie szczęścia można nawet taki strój przymierzyć! To również znakomita okazja, żeby zobaczyć jak dawne wierzenia Majów mieszają się z religią katolicką: obrazki i figurki świętych, przy których ustawiono również kamienne rzeźby obrazujące wierzenia Indian oraz ofiary z tytoniu, puszek po piwie czy pieniędzy: synkretyzm religijny w czystej postaci.
- Maximón, zwany też San Simón to postać czczona w Gwatemali głównie przez Indian. Wskazuje się na jego konotacje z majańskim bogiem zła Mam, ale traktowany jest niczym lokalny święty. Najczęściej przybiera postać siedzącego mężczyzny w kapeluszu, z wąsem, cygarem lub papierosem w ustach i pięniędzmi w dłoni. Popularną ofiarą jaką przynoszą wierni uciekający się do Maximona po pomoc, jest też alkohol. Maximón ma spełniać prośby wiernych, zarówno te dobre jak i złe, dlatego jego popularność nie słabnie i mimo, że łączy się go z czarną magią, wierni wciąż modlą się licząc na jego wstawiennictwo.








